Łysienie androgenowe – na ratunek Pani Kasi – metamorfoza

Proszę nam opowiedzieć coś o sobie.

Mam na imię Kasia, jestem mamą dwóch wspaniałych chłopców. Zawodowo zajmuję się dystrybucją kolagenu naturalnego. Na co dzień mam kontakt z klientami, więc staram się dobrze wyglądać. Poza tym bardzo lubię taniec. Nigdy nie chodziłam na żadne kursy, ale dobrze się w nim czuję.

Z jakiego powodu trafiła Pani do Mandali?

Cierpię na łysienie plackowate, androgenowe. To choroba genetyczna, moja babcia miała mało włosów, mama… Dodatkowo ja jeszcze chorowałam na tarczycę, co pogorszyło mój stan.

A do Mandali trafiłam dzięki szwagierce. Jechała do Was na konsultację w sprawie operacji nosa. Zapytała, czy bym z nią nie pojechała.

Kiedy odbył się zabieg? Jak go Pani wspomina?

Zabieg miałam 10 sierpnia. Wcześniej przygotowałam się do niego, robiłam badania. Nie bałam się. Przeszczep trwał 3 godziny. W jego trakcie piłam kawę i rozmawiałam z personelem:). Superatmosfera.

A jak przebiegała rekonwalescencja?

Po 3 dniach od zabiegu miałam zmianę opatrunku. Przez resztę wakacji chodziłam w chustce. Ale ogólnie rekonwalescencja przebiegała dobrze, nie odczułam jej za bardzo.

Jest Pani zadowolona z efektów?

Zrobiłabym to jeszcze raz. I radzę wszystkim, którzy mają tego typu problem. Iść, nie bać się. To dodaje pewności siebie, zwłaszcza jak ma się kontakt z ludźmi, klientami.

Jak zareagowało Pani otoczenie na tę zmianę?

Jak ktoś pyta, to nie ukrywam tego. Sama jednak nie chwalę się za bardzo. Choć faktycznie ludzie zauważyli różnicę w moim wyglądzie. Niektórzy moi znajomi wiedzą, fryzjer też, ale na przykład mama nie.

Mottem Mandali jest balans ducha i ciała. Jak Pani o niego dba?

Trzeba czuć się dobrze z samym sobą. W mojej branży to szczególnie ważne. Szkolenia, wystąpienia publiczne – ważne żeby w ich trakcie dobrze wyglądać i dobrze się czuć. To daje pewności siebie.

Pani Kasia zgłosiła się do kliniki w lipcu 2017 roku z powodu łysienia androgenowego, chociaż pacjentka była przekonana, że to łysienie plackowate. Ten typ łysienia wyklucza transplantację, gdyż jest to choroba autoimmunologiczna i przeszczepione włosy raczej nie odrosną – tłumaczy dr Samir Ibrahim. – Dodatkowo pacjentka parę lat wcześniej przeszła zabieg strumektomii (usuwania tarczycy). To bardzo wpływa na jakość oraz ilość włosów.
Po przeanalizowaniu wyników badań i przeprowadzeniu wywiadu lekarskiego (łysienie u mamy, babci i ojca) stwierdziliśmy, że mamy jednak do czynienia z łysieniem androgenowym i podjęliśmy decyzję o przeszczepie włosów oraz wdrożeniu dalszego leczenia zachowawczego (Minoxidil i osocze). Pomimo stanu zdrowia pacjentki wynik przeszczepu jest niesamowity. Kobieta jest przeszczęśliwa – podsumowuje dr Samir.