Metamorfozy pacjentów – korekta nosa po wypadku kolarki – Weronika
Pani Weronika trafiła do kliniki poprzez redaktora działu sportowego Głosu Wielkopolskiego. Przemiła dziewczyna i prawdziwa sportsmenka. Zgłosiła się dwa tygodnie po wypadku w Hiszpanii, z obrzękniętym, skrzywionym nosem oraz ranami na nosie i na czole. Byłem zaskoczony, że od razu po złamaniu nie podjęto próby nastawienia nosa. Najlepiej to zrobić do dwóch dni po urazie. Potem należy odczekać parę miesięcy – wyjaśnia dr Samir.
Pacjentka chciała od razu poddać się operacji, jednak musieliśmy poczekać, aż zejdzie obrzęk. W międzyczasie wykonano laser frakcyjny na bliznach. Tę na czole musieliśmy jednak wyciąć, gdyż dostał się do niej żwir.
Po paru miesiącach wykonałem u Pani Weroniki rhinopseptoplastykę, czyli nastawienie przegrody nosowej oraz operację ze złamaniem bocznym nosa. Wszystko bardzo dobrze się goi. Jednak na ostateczne efekty trzeba czekać nawet do dwóch lat. Chociaż już teraz pacjentka bardzo ładnie wygląda i jest zadowolona. Na każdą wizytę przynosi mi pomidory i ogórki z własnego ogródka. To najsmaczniejsze warzywa, jakie jadłem od wielu lat. – Uśmiecha się dr Samir.
Czy może nam Pani opowiedzieć coś o sobie?
Nazywam się Weronika Humelt, mam 21 lat, pochodzę spod Kalisza. Od 6 klasy szkoły podstawowej trenuję kolarstwo. Odnalazłam się w tym, to jest mój sposób na życie. Dostałam się do kadry narodowej. Poza tym studiuję na dwóch kierunkach: dziennie na zarządzaniu i zaocznie na wychowaniu fizycznym.
A co Pani lubi robić w wolnych chwilach?
Ponieważ często wyjeżdżam i dużo czasu spędzam na treningach i zgrupowaniach, to wolny czas najchętniej spędzam z rodziną lub przyjaciółmi.
Co się stało, że trafiła Pani do Mandali?
W styczniu ubiegłego roku na zgrupowaniu na Majorce miałam wypadek. Wjechałam w metalową barierkę i uderzyłam w nią twarzą. Miałam złamany nos, rozcięte czoło, i jak się potem okazało, przekrzywioną przegrodę nosową. Wylądowałam w szpitalu na Majorce, ale tam nie udzielono mi pomocy. Usłyszałam, że mogą mi nastawić nos dopiero po paru dniach. Gdy na drugi dzień wróciłam do Polski i poszłam do laryngologa, okazało się, że to nieprawda. Że należy to zrobić od razu, w przeciwnym razie nos będzie krzywy. Zapisałam się więc na wizytę do chirurga plastycznego. A do dra Samira trafiłam przez redaktora z Głosu Wielkopolskiego.
Jak przebiegało leczenie?
4 kwietnia miałam operację. Wtedy już trwał sezon kolarski, więc byłam zmuszona zacząć go trochę później. Nos trzeba było ponownie złamać i nastawić. A jeśli chodzi o blizny na czole, to przez cały rok chodziłam na lasery, które miały je zredukować.
A rekonwalescencja?
Miałam już złamany obojczyk i miednicę, więc nos nie był najgorszy:). Poza tym wiedziałam, czego mogę się spodziewać, bo przecież już przez to przeszłam po wypadku. Sama operacja odbyła się w znieczuleniu. Tak naprawdę najgorszy był pierwszy tydzień, ale do przeżycia.
Półtora tygodnia po zabiegu wróciłam do treningów, choć oczywiście na początku nie intensywnych, tylko spokojnych.
Czy Pani otoczenie wie o zabiegu?
Nie wstydzę się przyznawać ze coś miałam robione. Nawet gdybym chciała sobie poprawić coś jeszcze, to nie miałabym z tym problemu. To wszystko zależy od człowieka, charakteru. Ja uważam, że każdy powinien się czuć dobrze w swoim ciele i robić to, na co ma ochotę. A co mówią inni – nie powinno nas interesować.